piątek, 3 lipca 2015

Gimbaza, a co potem? #2

Hej!
Ten post pisałam wraz z Agą i jest on odpowiedzią na ostatnie rozważania Zuzki. Bo jesteśmy wzruszone, że ktoś zna nas tak dobrze! Bo my też chcemy być filozoficzne! Nasze hasło to Mruczę, więc jestem czy coś w tym stylu.

Hej, tu Aga!
Od razu mówię, że gdy przeczytałam tamtego posta, to się popłakałam. A mnie rzadko się to zdarza. No chyba, że czytam książkę albo oglądam jakiś film. Ale żeby tak przez... czyjeś słowa to nigdy.
Oczywiście miałam świadomość, że dziewczyny mnie słuchają, gdy wzdycham, widząc facetów w mundurach, albo gdy opowiadam o grach komputerowych (a one nie mają i tak pojęcia o co mi chodzi), ale myślałam, że raczej odpowiadają mi na pytania z uprzejmości. A tu taki suprise!

Oczywiście, że cię słuchamy. Na tym polega przyjaźń. 

O matko, to zaczyna brzmieć jak jakaś mowa pożegnalna/pogrzebowa! xd Stop takim przemowom! W końcu jesteśmy znane z optymistycznego podejścia do życia (przynajmniej tak mi się wydaje).

Dobra, wstawi się tutaj potem zdjęcia kotków i każdy się odstresuje. Ale wróćmy w końcu do tematu. Jak już wiecie, jest to odpowiedź na post Dużej. Dlatego teraz przybliżymy was jaką wspaniałą osobą jest Zuza. Aga, zaczynasz.

Hahah, zawsze ja! No ale dobrze. Duża jest jedyna w swoim rodzaju. Gdyby nie ona, to kogo mogłabym drażnić? Jeśli tworzenie fanfiction o znajomych, to tylko z nią. Ps. Mam nadzieję, że wiesz o kogo mi chodzi ^^ 

Nikt tak nie bardzo ripostuje znajomych.
- Zuza! Grasz może w kosza?
- Nie, a ty grasz w minigolfa?
No i nikt nie zna na pamięć wszystkich piosenek z Disney'owskich filmów. Zuza pewnie też nie, ale zna większość

"Świecące tyłki, świecące tyłki...". Dodam, że zna te wszystkie przypałowe xd




Dobra bo ten post zmieni się w Odę do Disney'a zamiast w Odę do Zuzy. Niby Disney'a nigdy za dużo, ale cały czas ten Disney i Disney.

Zuza jako jedyna dziewczyna na świecie może się wymieniać bluzami ze swoim tatą. I na obojgu z nich będą wyglądać super!

Tak samo z koszulkami. I piżamami xD
Nie byłabym sobą, gdybym nie odeszła od tematu. A więc, jeszcze do niego nie wracajmy. 

Uwielbiam, gdy oglądamy jakiś serial razem, bo potem robimy sobie "ustną recenzję", albo spojlerujemy sobie nawzajem. Dlatego wakacje mają swoje minusy. Seriale mają przerwę. A w roku szkolnym nie. Tak, wiem. Bardzo odkrywcze. 
O! Jednak napisałam coś o szkole xD 

Przynajmniej naprowadziłaś nas na odpowiedni temat. Po co są w ogóle tytułu postów? I tak napiszemy o czymś innym. A tak w ogóle, wiecie już czemu ten post ma taką właśnie etykietkę?

Nie żeby notka była bez ładu i składu, ale przydałoby się zacząć pisać o szkole. 

A więc, nasza Zuza postanowiła wykorzystać atuty związane ze swoim wzrostem i zapisała się do szkoły sportowej. Oczywiście zdążyła wspomnieć z tysiąc razy, że źle robi. Co oczywiście nie jest prawdą. Szybko się uczy i ma szansę coś osiągnąć w kierunku siatkówki. 

Poza tym tylko w takiej szkole znajdzie chłopaka, do którego nie będzie się musiała schylać. A to znaczy wszystko. 

Może nie tylko w takiej, ale szanse są większe niż w zwykłym ogólniaku. 

Poza tym sportówka nie odbiera szans Zuzi na zostanie pulchną panią wydającą obiady. Ba, nie odbiera szans w ogóle. No bo Aga i ja będziemy na profilu bio-chemicznym. Ale jak nam strzeli do głowy pomysł z zostaniem tłumaczem, inżynierem czy projektantem mody (ekhem) to przecież nikt nam tego nie zabroni. I tak mamy cztery lata na ukierunkowanie się. 

Cóż, wypadło, że to ja mam się pożegnać. A więc jako podsumowanie dodam, że wszystko jeszcze przed nami i nie ma się co przejmować, że jeszcze nie wiemy co zrobić że swoim życiem. Mamy zaledwie 16 lat, więc z pewnością nie przeżyłyśmy jeszcze jednej czwartej naszego życia. Co będzie, to będzie. O tym, co z nami będzie za kilkanaście lat zdecyduje los. Albo biedronki. 
Poza tym, rozmawiałyśmy kiedyś z panią, która pracuje w naszej gminnej bibliotece i dowiedziałyśmy się, że gdyby ktoś jej w młodości powiedział, że będzie bibliotekarką, pewnie by go wyśmiała. 

Tak że wszystko przed nami. Albo wyjdzie źle, albo jeszcze gorzej. Najważniejsze jest to, żeby się starać dążyć do celu i być w tym wytrwałym!

Na koniec postu chciałybyśmy dodać, że każda z nas dostała się tam, gdzie chciała.

Powitali nas czerwonym dywanem, szampanem i jak to w polskiej wsi przystało: chlebem i solą.

3 komentarze:

  1. Wybór szkoły ponadgimnazjalnej jest ciężki, bo decydujesz o tym co będziesz robić przez następne 50 lat w wieku, w którym nie masz zielonego pojęcia co będzie ci się podobać jutro, a co dopiero za 5 lat. Ja do samego końca właściwie nie byłam pewna gdzie składać podanie. Poszłam do szkoły, z której średnio jestem zadowolona i żałuję tego wyboru. Nie wiedziałam też co rozszerzać, bo interesuje mnie wiele dziedzin i nauka nie sprawia mi problemów. Wybrałam mat-biol-chem i chwilowo czuję, że chyba źle robię. Trudno. Co najwyżej będę sama przerabiać materiał z innych przedmiotów jeśli zachce mi się z nich zdawać maturę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Śmiechłam przy minigolfie i zaczęłam wymyślać na to riposty (niech żyją moje 162 cm!) :) Chociaż ja tam zawsze chciałam grać w siatkówkę, a mój tata mówił: ty, to możesz co najwyżej zostać libero mikrusie! Więc wysoki wzrost to mega super sprawa!
    Gratuluję dostania się do wymarzonych szkół, chociaż macie racje, że to nie ma aż takiego znaczenia, bo wszystko się może zmienić! A w dodatku cała pierwsza klasa to jedne wielkie przenosiny xD
    PS: Biol-chemowa piątka!

    OdpowiedzUsuń